wtorek, 5 lutego 2013

Louis cz13

L-Nie martw sie jutro wracam do domu
E-Oby, nie obaraz sie, ale skad ty masz kase na te wszyskie markowe, drogie ciuchy?
Wstałam grzecznie podeszłam i powiedziałam
L-Ja pracuje, jestem fotografem i w przeciwienstwie do innych nie zeruje na innych czyli jak sep na padlinie,
E-Ty i praca, haha dobre, jestm świecie przekonana ze lu daje ci kase, o tego bachora
L-Po pierwsze primo, to bedzie dziewczynka a nie bachor, a po drugie nie biore żadnych pieniedzy bo nie chce, pracuje  mam swoje, nie to co ty
P-EEEEEE spokój, znowu to przylazłaś
E-Wiesz mieszka tu  mój chłopak ale wiesz moze bedziecie mnie czesciej widywac bo sie tu wprowadze
P-Po moim trupie
L-Oj wspułczuje takiej współ lokatorki
LU-Hej cos sie stalo ze wpadlas?
E-Myslalam ze pujdziesz ze mna na zakupy
P-Masz swoje pieniazki
L-Modelki, zarabiaja i maja, ale wiadomo naciagnie pewnie LU, dobra ja spadam ide sie przejsc
P-Poczekaj pujde z toba
LU-Dziewczyny!
P-Pa LU
Wyszłyśmy, połaziłyśmy po centrum handlowym, po 2 godzinach wróciłyśmy
L-Padlina poszła
N-ElKA?
P-No
H-Taa
Z-Słyszałyśmy ze ostro tu było
L-Wredna jedza jak bym mogla to bym ja zabila
P-A ja pomogła
W tym momencie przyszedł LU
LU-Hej
L-Głodna jestem
N-Ja tez,chodz do kuchni zrobimy kanapki,
Poszłam z Nialemm do kuchni, zrobilismy kanapki, i postawilismy na stole, włączylismy film, jakiś horror, niestety nie poogladalismy zbyt dlugo zaczelo rbic mi sie slabo
P-Lilo! Ej nie ja nia jade do szpitala i tam zostaje, potem zawioze ja do domu
L-Perrie kreci mi sie wglwie, goraco mi
Z-Juz jedziemy
Bylo przed 21 , jakos o wlasnych silach doszlam do samochodu położyłam sie na kolanach Lu
L-Boli
LU-Cicho, wszystko bedzie dobrze
P-wszyscy sa
Z-Tak jedz
Po 10 minutach bylismy w szptalu, zdazylam wyjsc z samochodu i zemdlałam
Oczami LU:
Byłem bardzo przestraszony Lilo zemdlała zabrali ja na sale, badali kolo 15 minut, ja i ZAYN złapalismy ja dobrze ze nie upadła, wyszedł lekarz
LEK-Panna Liliana ma sie dobrze, dziecko takze, ale prosze ja przypilnowac zeby wiecej jadła, Dziecko zabiera pokarm matce i panna lilo dlatego tak schudła, nie odczuwa głodu, zawsze tak jest, wypisze ja do domu, nie ma sensu jej tu trzymac, ale prosze ja pilnowac,poród przewidujemy około 24/25 grudnia to tyle
LU-Tak dobrze, weszłem do sali z Perr siedziała i płakała, chciałem sie spytac pocieszyc niestety Perr kazala mi wyjsc
Oczami Lilo:
Siedziałam na łóżku i płakałam,podeszła Pezz
P-Słońce nie płacz
L-Boje sie,  chce do domu,
P-No juz, wszystko bedzie dobrze,
Perr przytulila mnie, kochałam ja bylam moja najlepsza przyjaciolka, pomagala mi we wszystkim, kiedy ja plakalam to i ona.
P-Idziemy?
L-Tak
Otarłam łzy i wyszlam z sali na korytarzu wszyscy czekali
N-Nie palcz
L-Nie juz spoko, jedziemy
H-Do ciebie?
L-Obojetne.. Wsiadłam do samochodu, pojechlismy do mnie, usiadlam na sofie,
Z-Wporzadku
L-Tak,
P-Zostane z nia
L-nie trzeba jedz Zaynowi bedzie smutno
Z-Nie bedzie, poradze sobie, a z toba powinien ktos zostac
N-Trzymaj sie
L-Dziekuje,
Chlopcy wyszli, Perr została
L-Masz jakies rzeczy,?
P-Maam zmeczona,
L-Troche,
P-Chodz na gore, jak cos ja spie obok w pokoju
L-Oki.
Połozyłam sie spac.
Pezz potygodniu pojechala do domu, czułam sie lepiej, dni mijały jak co dziec, to juz 9 miesiac, w ciagu tych 3 miesiescy niezle poklucilam sie z LU, jest dzis 24 grudnia, pechowa data godzina 15, jest u mnie Pezz
P-Jak sie czujesz?
L-Dobrze,
Perrie zrobiła nalesniki, Zjadłam 3
L-Perr zaczyna sie
P-Co juz?
L-Boje sie
P-poczekaj pujde spakuje ci jakies rzeczy poczekaj tu
L-AWW  zadzwnie do chlopakow,
P-Oki
Perr poleciala na gore, ja zadzwonila do chlopakow, chcieli przyjechac do domu, kazalm jechac im do szpitala, Lu nie bylo w domu, i dobrze, kazalm im nie dzwonic do niego
W szptalu:
Jest godzina 20:30, mała urodziła sie 20:15 , jest śliczna, ma śliczne oczka, bedzie ciemna blondynka, jest słodka, do sali weszła reszta
P-jaka słodka
N-Śliczna
Z-Podobna do Lu
L-Nie dzwoniliście do niego
Z-Nie
H-Śliczna podobna do LU I do ciebie.
Pogadalismy jeszcze chwile, i pojechali do domu, mała słodko spała, 3 tygodnie później wyszłam z małą ze szpitala jest zdrowa, Perr przyjechała po mnie i DANI.zawiezli mnie do domu, Poszłam na góre  Dziewczyny rozpakowaly zeczy włozyłam mala do łożeczka
P-To my idziemy,
D-Jak cos to dzwon'
L-Dziekuje, bede dzwonic,  nie wiem co bym zrobila bez was,
Dziewczyny wyszly, ja zamknełam drzwi wziełam kanapki i cherbate na góre i usiadłam na łożku. Potem położyłam sie spać ale wstawal w nocy bo mała płakał.



Horanowaaaaaaaaaaaaa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz