wtorek, 5 lutego 2013

Louis cz12

Rano gdy wstałam poczułam lekki skurcz, strasznie się przestraszyłam bo to dopiero 6miesiąc, była godzina 10 i 3nieodebrane połączenia od Pezz, wziełam więc telefon i oddzwoniłam
L-Hej co chciałaś
P-Hej nie obudziłam cie?
L-Nie wstałam przed chcwila i dlatego nie odbierałam
P-Masz czas o 12
L-YY No nie  wiem, mam lekkie skurcze
P-Zaraz u ciebie bede
L-Ale Pezz..
Nie dokonczyłam bo sie rozłączyła. Przecież to nic takiego lekki skurcz.
Pezz byłajuż po 15 minutach, i przez te 15min, miałam silne skurcze.
P-Lilo co ci
L-Nic takiego
Z-przeciez widzimy.
P-Jedziesz do szpitala.
L-ALE...
Z-Nie ma żadnych ale jedziemy i już,
Poszłam sie ubrac, Perrie poszła ze mna slyszałam jak pakuje moje rzeczy
L-Przeciez mnie nie nie zostawią, dadza jakies leki i tyle
P-Ja zabiore cię do nas
L-OOOO co toto to na pewno  nie,nie mam amiaru patrzec na ta jedze
Z-Ona z nami nie mieszka i rzadko do nas wpada, zreszta sama tu nie bedziesz siedziec a jak zasłabniesz i co
L-I nic. AŁŁŁ aww
P-Chodź jedziemy,
Perr zamkneła drzwi a Zayn pomógł mi wsiąść do samochodu. Pojechalismy do szpitala, w szpitalu jak zwykle powiedzieli ze tak musi byc, Przepisali mi jakies leki i witaminy
P-To teraz jedzemy do nas
L-Nie prosze was nie robcie mi tego
Z-Nie ma mowy.
Nawet nie mozna bylo z nimi dojsc do porozumienia, nie mialam nic do gadania, gdy weszlam do domu, Wszyscy byli na dole
N-Co sie stalo ?
P-Lilo miała skurcze i  zemdlała
L-Ale..
N-Nic ci nie jest
L-Nie ale ...
P-Chodź na góre.albo nie zjesz cos, jadłaś śniadanie, oj dziewczyno mizernie wygladasz, jesz cos wogule?
L-No tak.
P-Siadaj zrobie ci kanapki, usiadłam na sofie ni ztad ni zowad odezwał sie LU, To było zaskoczenie
LU-Nic ci nie jest?
L-Jeszcze żyje
LU-Ostatnio jak byli u ciebie to Niall powiedzial ze srednio
L-Wszystko w porzadku, a zreszta co cie to interesi, ej nie ja chce wrocic do domu.!!!!!
LU-Nie puszcze cie
L-A ty to se możesz.
H-Lilo!
L-Czemu zawsze mam pod górke
P-Wcale ze nie masz, masz jedz, bo jestes taka blada i szczupla,
L-Dziekuje
Zjadłam śniadanie, Perr zaniosła moja torbe na gore, ale ja i tak wiedzialam ze predzej czy poźniej stad uciekne, nie chce im sie zwalac na glowe, i wogule.
LU-A na kiedy masz poród?
L-HMMM , koniec grudnia
H-O to fajnie.
L-Strasznie,
N-24,25 GRUDNIA
L-Chciałbys
Z-Stawiam na 24
LI-I ja tezz
L-Chcecie mnie wkurzyc i takwam sie nie  uda,
P-Tez stawiam na 24 grudzien
L-Dzieki bardzo, a ty kochany Louisie na kiedy stawiasz?
LU-24/25
L-Usrali sie na 24
H-Lu ma wtedy urodziny jaki ojciec taka córka
L-Oby nie, wstałam i poszłam na góre
N-Łał ostro z tym ostatnim
P-Tez bym tak postapila nie dziwie jej sie
LU-Pezz znowu zaczynasz
P-Bede ci to wypominac dopóki sie nie pogodzicie i nie zejdziecie, a wiem ze kiedys ta nastapi,
H-To był zart?
P-Nie nie był, i nie masz na co liczyc bo wszyscy w koło wiedza że Lilo kocha LU, i to sie nie zmieni
Z-Skąd wiesz.
P-Zam  ja lepiej niz jej własna matka, która zostawiła ja z bratem i wyjechali do pracy
N-Chca zeby mieli dobrze
P-Moze i tak.
Zeszłam nad dół , bo nie chciałam sama siedziec
H-Juz
L-Nudzi mi sie
N-Mam zagrajmy w buteleke, ale tylko na pytania i to szczere
L-Oki i tak mi sie nudzi,
Usiedlismy wkolo i Pezz zaczela krecic wypadlo na Zayna zadała pytanie szczerze odpowiedział i Zayn zaczął krecić wypadło na mnie
Z-No to pytanie, tylko prosze o szczera odpowiedz
L-Ja zawsze jestem szczera
Z-KOchasz LU?
L-Tak
P-Wiedziałam dawać po 10 funtów, zakład to zakład,
I tak Perr uzbierała 50funtów,
Zaczełam krecic wypadło na Hazze
L-HMM wiec, masz masz jakas laske na oku?
H-Ciebie słońce
L-I tak nie masz szans, dobrze wieszże kocham tego barana
H-I tak cie kocham
Puscił oczko, gralismy tak około godziny potem poszlam do siebie i przysnełam obudzilam sie kolo 18 zeszlam na dol zjadlam cos i usiadlam na kanapie wlaczylam  sobie telewizor, niestety moj spokoj nie potrwał długo, przylazła nasza modeleczka
E-Hej mamuniu
L-Nara
E-Co ty tu robisz
L-Mieszkam jak narazie,
E-CO?

Horanowaaaaaaaaaa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz