Mieszkasz w USA od 5 lat. Biegle mówisz po angielsku i
zręcznie to wykorzystujesz. Masz wielki talent muzyczny, więc zgłosiłaś się do
amerykańskiego X Factora i trafiłaś do grupy Demi Lovato, twojej idolki. Za
tydzień finał. Nie miałaś pojęcia, że zajdziesz tak daleko. Cieszyłaś się jak
głupia. W niedzielę, po sobotnim półfinale zadzwoniła do ciebie Demi.
- Spotkajmy się przy studiu. Muszę ci kogoś przedstawić.
Bądź o 1.30 PM. – powiedziała i rozłączyła się, zanim zdążyłaś cokolwiek
powiedzieć. Spojrzałaś na zegarek. 12:00 AM. Zaczęłaś się ubierać, gdyż do
studia miałaś kawałek drogi. Wzięłaś szybki prysznic, umyłaś i wysuszyłaś
włosy. Ubrałaś jasne rurki, niebieską bluzkę z rękawem trzy czwarte, a na nogi założyłaś
niegdyś białe, zniszczone trampki. Zaplotłaś na swoich półdługich, ciemnych
włosach kłosa, rzęsy pomalowałaś tuszem, a usta pociągnęłaś błyszczykiem.
Spojrzałaś przez okno. Padało okropnie. Założyłaś przeciwdeszczową kurtkę i
parasol ze wzorem flagi brytyjskiej. Popędziłaś na przystanek, gdyż było już 10
po trzynastej. Wsiadłaś do autobusu i po 15 minutach wysiadłaś. Pobiegłaś pod
studio. Tam czekała już na ciebie twoja trenerka.
- Witaj [T.I]. – uśmiechnęła się. – Chodź.
Weszłyście do budynku.
- Pamiętam jak wspominałaś, że jesteś fanką One Direction.
Jesteś jedyną osobą z mojej grupy, która dotarła do finału. A ja zamierzam ten
finał wygrać, dlatego… - doszłyście pod drzwi jurorskiego gabinetu Demi. –
Sprowadziłam ich. – dziewczyna otworzyła drzwi, a ty ujrzałaś tam 4 brytyjskich
przystojniaków i Irlandczyka. Zaniemówiłaś.
- Ty jesteś [ T.I. ], tak? – powiedział Harry. – Ja jestem
Hazza. A to Liam, Lou, Zayn i Niall. – wskazywał kolejno chłopaków.
- Cześć. – uśmiechnęłaś się lekko speszona.
- Ej no, chyba nie jesteśmy tacy okropni. – zaśmiał się
Louis.
- Nie, no co ty. – uśmiechnęłaś się. – Jestem waszą fanką.
- Ej. Tak na początek. – Demi spojrzała na ciebie. –
Zaśpiewaj im coś. – mrugnęła.
Pokiwałaś głową, po czym z twoich ust zaczęły się wydobywać
słowa piosenki.
There's
nothing where he used to lie,
My
conversation has run dry,
That's
what's goin' on. Nothing's fine I'm torn...
Zamilkłaś i spojrzałaś na chłopaków.
- I jak?
- Fenomenalnie, fantastycznie, zawodowo! – ekscytował się
blondyn.
- Nie przesadzaj. – zaśmiałaś się. – Czyli mam rozumieć, że
zaśpiewacie ze mną w finale?
Wszyscy zgodnie powiedzieli „tak”. Przygotowałaś z nimi
piosenkę „Same Mistakes”. Oprócz tej piosenki śpiewałaś jeszcze „Skyscraper”
oraz „Torn”.
Nadszedł oczekiwany dzień.
O 20:00 miliony ludzi zebrały się na widowni i przed
telewizorami, by oglądać ciebie. Miałaś tremę, ale wiedziałaś, że sobie
poradzisz. Przed tobą śpiewała [ I.T.W. ] – zawodniczka z grupy L.A. Reid’a.
Obserwowałaś jej występ, gdyż wiedziałaś, że jest dobra. Niespodziewanie
podszedł do ciebie Liam
- Zestresowana? – powiedział ci do ucha.
- O, Liam… Cześć. – uśmiechnęłaś się delikatnie. – Tak,
trochę. Dobra, bardzo.
- Ej. Też przez to przechodziłem. – uśmiechnął się. –
Poradzisz sobie, masz świetny głos.
Cudownie było słyszeć te słowa z ust takiej gwiazdy jak on.
Nadeszła twoja kolej.
Zaśpiewałaś „Skyscraper”, a później kolejną piosenkę. Na
koniec nadszedł czas na „Same Mistakes”.
Wykonałaś pierwszą zwrotkę, po czym chłopcy się do siebie
dołączyli. Piosenka wyszła wam genialnie.
Przyszedł czas na ogłoszenie wyników. Chwila prawdy, moment,
na który wszyscy czekali. I słyszysz wynik. Przegrałaś, masz drugie miejsce.
Prowadząca podchodzi do ciebie.
- Jak się czujesz? Byłaś tak blisko wygranej. – mówi.
- To i tak już wielki dla mnie sukces. – uśmiechnęłaś się.
Poszłaś z chłopakami i twoją trenerką za kulisy.
- I tak byłaś świetna. – szepnął ci do ucha Liam i mocno
przytulił.
Po dwóch miesiącach przeprowadziłaś się do Londynu. Chwilowo
twój dom w stolicy UK był w stanie takim, że nie można było w nim mieszkać, meble nie były ustawione, a ekipa,
która miała urządzić ci mieszkanie prosiła byś znalazła sobie jakieś lokum do
czasu, aż skończą swoją robotę. Chłopaki
zaproponowali ci, żebyś zamieszkała u nich. Tak zrobiłaś. Mieszkasz tam
już od miesiąca. Pewnego dnia wracasz z zakupów. Wydawało ci się, że to
zwyczajny dzień. Zrobiłaś naleśniki. Gdy Niall usłyszał, że w kuchni coś się
smaży, od razu wparował do pomieszczenia.
- NO SIEEEEMA. – uśmiechnął się chciwie i klasnął. – Mam
nadzieję, że dostanę. – spojrzał na mnie z błagalnym wzrokiem.
- Tak. – zaśmiałam się. – Specjalnie dla ciebie kupiłam
drugi syrop klonowy.
Zaczął się śmiać, a ja skończyłam robić placki. Położyłam na
stole pięć talerzy oraz jeden ze stertą naleśników. Zobaczyłam Liama, zbiegał
po schodach wyraźnie zdenerwowany.
- Liam! Chodź, zrobiłam naleśniki. – krzyknęłam do niego,
ale tylko rzucił mi spojrzenie pełne nienawiści i wyszedł, trzaskając drzwiami.
- Jedzcie, pogadam z nim. – powiedziałam i wyszłam.
Zobaczyłam jak siedzi na tarasie ze wzrokiem wbitym w przestrzeń. Oparłam jedno
kolano o ziemię i powiedziałam:
- Co jest?
Wstał. Zawtórowałam mu i stałam w oczekiwaniu na to co
zrobi. Przeczesał włosy i odwrócił się do mnie. Przywarł mnie do ściany. Nie
spodziewałam się tego zwrotu wydarzeń. Patrzyłam mu w oczy. Te
tęczówki, w których zawsze widziałam błyski radości… Teraz nie widziałam tam
nic.
- [T.I.]… Od kilku dni jestem taki. Pewnie zauważyłaś… -
zagryzł dolną wargę. – To ty na mnie tak działasz. Nie wiem czemu. Sprawiasz,
że nogi mam jak z waty. Każde twoje słowo przyprawia mnie o dreszcze.
Rozumiesz? – zamknął oczy, by po chwili znów je otworzyć i spojrzeć w moje. –
Kocham cię…
Oplotłam ręce wokół jego szyi. Nasze usta zbliżały się do
siebie, po czym złączyły się w czułym pocałunku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz