Ile może trwać gra? Nie chodzi mi o grę planszową czy komputerową.
Chodzi mi o grę aktorską. Więc ile może trwać okłamywanie ludzi? Tak,
okłamywanie ludzi bo inaczej nie można nazwać tego co robiłaś chyba że
powiemy na to "nie mówienie do końca prawdy". Czasami to wydaje ci się
żałosne ale nie możesz tego tak po prostu skończyć. Nie gdy Louis patrzy
na ciebie tęsknym wzrokiem na przerwach i lekcjach. Nie gdy Louis kręci
się zawsze obok ciebie olewając swoich przyjaciół. Nie gdy Louis na
ciebie czeka. Czułaś motylki w brzuchu. Często o nim myślałaś, moze to
właśnie powodowało ów stan. Czasami w pustym pokoju, nad kartką papieru,
wylewałaś swe nadzieje. Więc tak ma wyglądać mlodość? Jeśli wierzyc
dorosłym, najpiękniejszy okres w życiu? To jakie są te gorsze? Co musi
sie wtedy dziać, jeśli już teraz człowiek balansuje na granicy depresji
albo moze nawet ma jej kliniczne objawy, tylko o nich nie wie?
Niesamowite jest to że zamiast, jak zawsze słuchać nauczycieli, ty
skupiałaś sie na wzroku bruneta. Pod wpływem jego szarych tęczówek
rozpływałaś się momentalnie.
- [T.I] możesz jeszcze chwile zostać?- nawet nie zauważyłaś jak wszyscy wyszli zostawiając cię samą w klasie.
Pokiwałaś twierdząco głową i pakując rzeczy podeszłaś do biurka nauczycielki.
- Mam do ciebie prośbę [T.I]- powiedziała wprost nauczycielka- W środę
po lekcjach odbywaja się lekcje dodatkowe z matematyki. Zastanawiałam
się czy mogłabyś mi pomóc, gdyż wiem że dobrze sobie radzisz z tego
przedmiotu. Jest to mała grupka osób wiec myśle że sobie poradzisz-
uśmiechnęła się.
- W sumie- zamyśliłaś się- Dobrze pomoge- powiedziałaś po chwili.
- Świetnie- odpowiedziała- Możesz iść.
Nie mówiąc już nic wyszłaś z sali.
W środę zajęcia dosć długo sie ciągnęły, albo tak ci sie wydawało,
dlatego odetchnęłas z ulgą kończąc ostatnią lekcje. Lekko zdenerwowana
szłaś ciemnym korytarzem do sali w której miałaś pomóc w matematyce.
Przełykając ślinę pchnęłaś drzwi wchodząc do środka. Rozejrzałaś się po
pokoju zatrzymując się na szarych tęczówkach. Z wrażenia zaniemówiłaś.
Tak ma wyglądać koniec dnia? U boku chłopaka do którego masz słabość?
Niedoczekanie. Próbowałaś go omijać ale to bylo niemożliwe gdyż ciagle
podnosił rękę, jakby miał jakąś specjalną moc przywolywania cię do
siebie. Głupie prawda? I nawet gdy bylas od niego daleko, nadal czulaś
jego wzrok na sobie.
***
Jak zawsze jechałaś do szkoły metrem. Było tam ciasno, ludzie, stłoczeni
niczym sardynki w puszce, dyszeli sobie w twarz. Nienawidziłaś tego.
Nage w kieszeni kurtki poczułaś wibracje telefonu. Wyjełaś go by
odczytać wiadomość, i ruszyłaś do drzwi, bo pociąg akurat wjeżdżał na
stację. Nie dowiedziałaś się jednak kto napisał bo gdy stawiałaś stopę
na peronie, czyjaś dłoń wyrwała ci telefon, a chłopak w czarnej kurtce i
kapturze popędził, wymijając pasażerów w tempie, którego nie
osiągnełabyś nawet po stu latach morderczych treningów. Nie pobiegłaś
więc za nim. Sama bylas sobie winna. Cuż pozostało? Mogłaś się tylko
popłakać. Stałaś , jakbyś wwosła w ziemię, z amokiem w oczach
rozglądajac się po peronie, ale nikt nie zwracał na ciebie uwagi.
I- rzecz dziwna- podszedł do ciebie chłopak. Co dziwniejsze tym chlopakiem był Lou.
- Wszystko widziałem. Zgłosisz kradzież?
- A powinnam?- zapytałaś naiwnie.
- Raczej tak- spojrzał na zegarek- ale musimy się pośpieszyć.
Jak na zawołanie zaczęłaś iść za nim. Tomlinson wyjął komórkę.
- Chcesz zadzwonić i zastrzec numer?- spytał
Pokiwałaś głową.
- Nie, to i tak bez sensu- powiedziałaś z grymasem.
- Nie martw się, damy radę- uśmiechnął się.
"Damy radę, damy radę" powtarzałaś.
Sprawa byla prosta. Policjant, wzdychając ciężko, spisal wasze zeznania,
nie pozostawił jednak wielkiej nadziei na odzyskanie telefonu.. Ty też
jej nie mialaś. Pożegnałaś sie w myślach z komórką, choć czułas sie z
tego powodu dosyć nieswojo. Czekała cie jeszcze przeprawa do domu.
- Powinnaś sprawić sobie dziś jakąś małą przyjemność- rzucił Lou.
- Ja?- skrzywiłaś sie tylko- rodzice mi sprawią dużą, ale raczej nie przyjemność.
- Nie myśl o stracie- wzruszył ramionami- To tylko telefon- dodał.
- Jakby wyrwali mi serce to powiedziałbyś "To było tylko serce, nie przejmuj się"?
- Wtedy powiedziałby to pielęgniarz.
Zaśmiałaś się.
- Jasne, mają to w umowie.
- Będziesz teraz zła na siebie- spojrzał ci w oczy.
- Czytasz w moich myślach?
- Może.
- Mogłam nie odbierać tej wiadomości! Nigdy tego nie robie na ulicy- niemal krzyknęłaś, jakby to byla jego wina.
- No właśnie. Mogłaś- Pokiwał głową w taki sposób jakby absolutnie w to nie wierzył- Naprawde nie ma co się przejmować.
- Łatwo ci mówić- spuściłaś głowę.
- No dobra, chodź tu- wyciągnął ręce i, ku twojemu zaskoczeniu, pocałował cie Nie sprzeciwiałaś się, wręcz przeciwnie.
'' Jeżeli taka miałaby być nagroda to zawsze mogę gubić komórkę''
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz