wtorek, 28 października 2014

Louis

Zrobiłam sobie kakao i poszłam do salonu. Usiadłam obok niego i się przytuliłam. Miałam do niego tak wiele pytań. Ale się bałam. Bałam się, że odpowiedzi będą inne niż oczekuję. Nawet nie wiedziałam od czego zacząć. Chłopak był zapatrzony w telewizor, a ja nie mogłam sobie ze sobą poradzić. Wlepiłam oczy w okno po, którym spływały miliony kropelek wody.

L: Kochanie, coś się stało ?
T: Nic
L: Nad czym tak myślisz ?
T: Nad nami.
L: Coś jest nie tak ?
T: Już zawsze będziemy razem ?
 L:Co to za pytanie. Oczywiście, że tak.
T: A dzieci ?
L: Rozmawialiśmy już o tym.
T: Tak tylko to jest temat, którego ty ciągle unikasz.
L: Wcale niem unikam. Chcę mieć z tobą dzieci, ale po ślubie.
T: A ślub ?
L: Chyba nie musimy się z tym spieszyć. Prawda ?
T: No tak.
L: Pamiętaj, że cię kocham i będziemy zawsze razem. Ale niech to się nie dzieje tak szybko.
Popatrzył mi w oczy i mnie pocałował. Teraz już byłam pewna. Muszę wyjechać. Siedziałam tak jeszcze przez pół godziny. W końcu wstałam i poszłam na górę. Usiadłam na łóżku w sypialni i wybrałam numer w komórce, po chwili przyciskając zieloną słuchawkę. Jeden sygnał, drugi, trzeci...
K: Halo ?
T: Muszę wyjechać.
K: Powiedziałaś mu ?
T: On nie chce mieć teraz dzieci. Rozumiesz ? Nie chce.!!
K: Powiedz mu.
T: Nie powiem. Tak będzie lepiej dla niego i dla mnie.
K: Spakuj się to po ciebie przyjadę nad ranem.
T: O której.
K: Czwarta ? Tylko wychodź tak, żeby się nie obudził.
T: Dziękuję. Kochana jesteś. Pa.
K: Na mnie zawsze możesz liczyć.
On była jak moja siostra. Popierała każdą decyzję, nawet kiedy była niestosowna.
Wieczorem zrobiłam kolację, tak jak zwykle i usiadłam z Louisem na kanapie w salonie. Szybki prysznic i do spania. Poszłam się wykąpać. Zamknęłam drzwi od łazienki i spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy do kosmetyczki i schowałam ją na sam dół do szuflady. Ubrałam się w piżamę i poszłam do sypialni. LOUIS już leżał w łóżku. Stanęłam przy szafce, ściągając bransoletkę z ręki. Pomyślałam wtedy, że to może być ostatnia noc kiedy się do niego przytulę. Ostatnie chwilę kiedy będę czuła od niego to ciepło, bezpieczeństwo.
L: Idziesz ?
T: Tak, już.
Podeszłam do łóżka i weszłam pod kołdrę. Chłopak objął mnie od tyłu i mocno do siebie przyciągnął. Tak jasne, jeszcze bliżej. Pocałował mnie w usta, później w głowę.
L: Dobranoc. Kocham cię.
T: Też cię kocham. Dobranoc.
Nie mogła sobie pozwolić na zaśnięcie. Nie mogłam, ale pozwoliłam. Obudził mnie wibrujący telefon. Wyciągnęłam go z pod poduszki i odblokowałam. "Pakuj się, będę za piętnascie minut". Wyślizgnęłam się powoli z objęć Toma i wyszłam z łóżka. Udałam się do pokoju obok i wyciągnęłam tam z szafy walizkę i torbę. Położyłam jedną przy wyjściu z sypialni. Zabrałam z łazienki kosmetyczkę i wrzuciłam ją do torby. Delikatnie otworzyłam drzwi od szafy i zaczęłam wyciągać ciuchy, które po chwili lądowały w walizce. Zapięłam ją i spakowałam resztę ciuchów do torby i zniosłam je powoli na dół. Otworzyłam drzwi, pod którymi stała już Kate
 K: Jesteś tego pewna ?
T: Bierz, bo się rozmyślę. I zaczekaj na mnie w aucie.
Ściągnęłam z lodówki jakąś karteczkę i odwróciłam na drugą stronę. Położyłam ją na blat.
"Wiesz, że cie kocham. Bardzo cię kocham. Jesteś dla mnie 
najważniejszy, ale nie chcę spieprzyć ci życia. Nie chcę.
Kocham cię i nigdy nie przestanę.~ (t.i.)".

Położyłam kartkę na blacie kuchennym i wyszłam z domu, powoli zamykając za sobą drzwi. Wsiadłam w samochód i pojechałyśmy. Po czterech godzinach byłyśmy na miejscu. Mały biały, drewniany domek zaraz na plaży. Kilka kroków do morza. Wspaniałe miejsce. Kate dostała go od dziadków, po ich śmierci.
Minął tydzień, drugi, trzeci. Miesiąc. A ja nie dałam mu znaku życia. Martwi się ? Głupie pytanie, jak kocha to pewnie się o mnie boi. Usiadłam na kanapie i zaczęłam pić herbatę.
K: Znienawidzisz mnie za to.
T: Za co ?
Nagle do pokoju wszedł Louis. Co ? Dlaczego ? Chyba mu nie powiedziała.
T: Co ty tu robisz ?
L: Wyjechałaś tak bez słowa.
T: Może miałam powód ?
Wstałam i odłożyłam kubek gorącej herbaty na stolik i poszłam na mały jakby tarasik, który prowadził prosto do morza. Chłopak udał się za mną. Oparłam się o barierkę i nie wiedziałam od czego zacząć. Co w ogóle on chciał usłyszeć ?
L: Dlaczego ?
T: Musiałam.
L: Musiałaś bo ?
T: Bo wiedziałam,że tak będzie lepiej.
L: Dla kogo lepiej ?
T: Dla ciebie, dla mnie.
L: Mogę w końcu wiedzieć co było powodem ?
T: Po prostu musiałam.
L: Jeżeli mnie nie kochasz. Powiedz.
T: Kocham cię!! i to bardzo cię kocham.
L: Proszę cię wróć.
T: Nie mogę.
L: W co ty ze mną grasz ? Co ?
T: W nic. Nie możesz po prostu zapomnieć ?
L: Nie mogę bo cię do cholery kocham.!!
T: Wyjedź i zapomnij. Proszę.
L: Albo wracasz ze mną, albo ja tu zostaję.
T: Tomo....
L: Ta ostatnia rozmowa ? To jest powód tak ?
T: Nie. To znaczy po części tak.
L: No powiedz.
T: Na ślub za wcześnie, a dzieci dopiero po. Co mam zrobić jak ja już jestem w ciąży ?
L: To dlatego wyjechałaś ?
T: Nie chce ci spieprzyć życia.
 L: Moje życie byłoby spieprzone gdybym tu nie przyjechał!. Nie powiedziałabyś mi nigdy. Nie obchodzi mnie już teraz nic. Rozumiesz ?! Kocham cię i chcę żebyś wróciła. Żebyście wrócili.
T: Też cię kocham.
L: Wrócisz ?
T: A mam inne wyjście ?
Pokiwał głową na znak, że innego wyjścia nie mam. Rozłożył ręce, podeszłam do niego i go mocno przytuliłam.
L: Kocham cię i obiecaj, że już nigdy nie wywiniesz mi takiego numeru. Nigdy.
T: Obiecuję.
Pocałowałam go i staliśmy tak jeszcze przez chwilę. Weszliśmy do środka, a tak spotkaliśmy KATE z walizkami.
T: Co ty robisz ?
K: Zostawiam was samych.
L: Mam dwa tygodnie wolnego.
T: Całe dwa ?
L: Całe dwa tygodnie dla ciebie.
Uśmiechnęłam się i mocno go przytuliłam. Chwilę później byliśmy w sypialni. W sypialni z której jest widok na morze.

 Najpiękniejsza miłość to ta, w której dwa plus dwa nie równa się cztery, to wyjątek, który potwierdza regułę, to to, co wykluczasz, mówiąc nigdy. Co ja mam wspólnego z twoją przeszłością, ja jestem oszalałą zmienną twojego życia.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz