czwartek, 31 stycznia 2013

Louis cz7

L-Co oan tu robi?
E-O witaj ofiaro losu
L-I kto tu ofiara, przynajmniej ja nie lece na czyjas kase
E-A ja z miłości nie popełniłabym samobustwa
L-Spieprzaj
H-Llilo
L-Ide do siebie
Gdy wchodziłam po schodach oliśniło mnie chciałam temu palantowi wykrzyczec wszystko w twarz.Więc zbiegłam szybko po schodach .Podbiegłam do niego
P-Lilo daj se spokuj
L-Słuchaj zarozumialcu albo przyznasz sie że to twoje dziecko albo cie zniszcze
LU-Zwariowałaś chcesz mi zniszyc zycie
L-Ze co prosze ?! ty zniszczyłeś moje, trzeba bylo po,yslec, ja tobie kaze zebys przyznał sie do tego dziecka nic wiecej niekaze tobie zebys mnie kochal i zemna byl ja nawet niechce twoich pieniedzy,
E-Współczuje twojemu dzoecku, miec taka matke
L-Wypieprzaj laluniu
D-Chodz nie denerwuj sie
L-Dobrze ci radze, Martwisz sie tylko o swoj tylek, a mi spieprzyles cale zycie,
LU-Trzeba bylo myslec
L-Trzeba bylo nie isc po pijaku ze mna do łożka, i potem obiecywac mi milosc i to fałszywa
Lu-A twoja niby jaka byla?
L-Moja była,jest i bedzie prawdziwa,
Wtym momencie wszyscy umilkli , a ja poszłam na góre,
D-Pujde do niej
H-Nie ja pujde chce z nia porozmawaic
D-Oki.
Harry poszedł na góre zapókał do mojego pokoju
H-Chce pogadac
L-Jezeli o moim zachowaniu to sorka ale musialam to wykrzyczec,i teraz mi lepiej
H-Ja nie o tym
L-Wiec slucha,
H-Obiecaj ze jezeli LU nie przyzna sie do dzicka to ja to zrobie
L-Harry nie tak nie mozna , nie pozwole ci zebys brał odpowiedzialnosc za LOuisa
H-Ja cie kocham, i pokocham to dziecko
L-Nie chce zmarnowac ci zycia, jestes mlody....
H-Ty tez
L-Ale ty masz kariere milion fanek szaleje za toba, nie pozwole zeby zespol sie rozpad. lu naważył piwa to musi go wypic
H-Obiecaj ze jak sie nie przyzna ja to bede mogl zrobic
L-Nie moge zmarnowac ci zycia, ja sobie poradze,
Zapadła grobowa cisza, Harry przysunal sie do mnie i musnał moje usta a ja glupia odwzajemnilam nie weim czemu
H-Dla mnie wystarczy taka odpowiedz, zrobie wszystko zeby bylo wam dobrze,
L-Harry ja ......
Nie dokonczylam po ktos krzyczal na dole zeszłam i zobaczyłam moje brata bijacego sie z LOUISEM, zbieglam i zaczelam krzyczzec niestety to na nic,
L-Uspokujcie sie
J-To bylo za moja siostre i dziecko,
Podbieglam do lu nie wiem czemu
L-Nic ci nie jest?
J-Ty go jeszcze bronisz?         

Horanowaaaaaaaa:p

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz